AIKIDO I JAZDA KONNA cz.1

W POSZUKIWANIU HARMONII

Oddajemy w Wasze ręce pierwszy artykuł napisany przez nas – uczniów Warszawskiego Centrum Aikido. Autorem jest Robert Górski, który od kilku lat uczęszcza na zajęcia AIKIDO w Dojo Niecała. Rewelacyjny artykuł o koniach… ale czy na pewno? Zachęcamy do lektury! Czekamy na dalsze części i Wasze opowieści.

Na wstępie wypada podziękować pomysłodawcom niniejszego newslettera, a nawet bardziej - Biuletynu Warszawskiego Centrum Aikido, za przyjęcie propozycji współpracy i otwartość na teksty o tematyce różnej, mniej lub bardziej związanej ze Sztuką.

Z uwagi na przyjęty szablon i narzucone sobie ograniczenia, aby czytelnika nie zmęczyć i nie zniechęcić, a jednocześnie sprawić, że na kolejne wydania będzie oczekiwać – podjęty temat przedstawię w formie cyklu.

Będzie to zarówno opowieść o tym, czego już doświadczyłem, a także o tym, czego nieustannie doświadczam. Mam nadzieję, że przyciągnie ona uwagę wszystkich z Was, których znam, jak również tych, z którymi być może miałem już okazję spotkać się na macie, ale nie było sposobności do dłuższej rozmowy.

Historia, którą zamierzam napisać, jest tak dziwna, że początkowo miałem wątpliwości czy się nią w ogóle dzielić. Moja przygoda z jeździectwem i Aikido zaczęła się stosunkowo późno, po 35 roku życia.

Raczej… przypadkiem, jako rezultat poszukiwania czegoś, czego w dotychczasowym życiu brakowało. Inspiracje znalazłem w 2014 r. daleko, bo w Palo Alto w Kalifornii, podczas wieczornej rozmowy z 82-letnią kobietą, u której wynajmowałem wówczas pokój.

Po powrocie do kraju umówiłem się na pierwszą lekcję jazdy. Zaangażowanie i regularność (przynajmniej 1-2 jazdy w tygodniu) sprawiły, że po niecałym roku byłem już w zupełnie innym miejscu. Często jednak – mimo zapewnień instruktorki – miałem wrażenie braku kontroli nad półtonowym prymitywnej rasy koniem fiordzkim. Ta wydumana przeze mnie idea „kontroli” przez jakiś czas jeszcze mi towarzyszyła.

Podczas kolejnego pobytu w Kalifornii w 2015 r. trafiłem do instruktora, który stał się dla mnie bardziej mentorem, przewodnikiem w tej przygodzie. Dowiedziałem się wtedy, jak oddychać, pozostać zrelaksowanym i „obecnym” w określonej sytuacji, a także jak podejmować skuteczne, zdecydowane działania. Teraz trzeba było to wszystko połączyć.

Pierwsi instruktorzy, których uważam za dobrych nauczycieli, nie poświęcali niestety zbyt wiele czasu na przekazanie wiedzy z zakresu behawioryzmu koni, budowania porozumienia z koniem.

DLACZEGO JEST TO WAŻNE?
Napięcie, wstrzymywanie oddechu w niczym nie pomagają zarówno jeźdźcowi, jak i koniowi. Co więcej, burzy to harmonię z koniem, który czuje wszystko, co robimy i pozornie wszystko, o czym myślimy. To bardzo spostrzegawcze zwierzęta. Ich przetrwanie zależy od umiejętności czytania mowy ciała. Gdy inny koń unosi głowę, wstrzymując jednocześnie oddech, aby słuchać otoczenia, może to oznaczać, że zbliża się potencjalne zagrożenie. Wtedy reagują pozostałe konie w stadzie.

Być może najważniejszą lekcją była ta, kiedy musiałem nauczyć się bycia lepszym „przywódcą” (tzw. leader), któremu koń zaufa w sytuacji zagrożenia i nie ucieknie instynktownie. Niby drobiazgi, ale mają wpływ na jakość pracy z koniem. Można to porównać do roli nage. Nie w kontekście wykonywanych technik, ale kontroli energii, podczas gdy uke staje się spokojny i elastyczny, dąży do odzyskania równowagi i ochrony słabych punktów.
Ale o tym później.

Wszystko to, czego się nauczyłem, postanowiłem przełożyć na praktykę jeździecką. Zmieniłem też „styl” jeździectwa z klasycznego na western, tzw. naturalne. Dla zainteresowanych wspomnę, że styl ten ma – jak się przyjmuje – korzenie w husarskiej szkole jeździeckiej. Koń do jazdy klasycznej i western jest teoretycznie taki sam. Inny jest sposób jego wyszkolenia i jazdy na nim, która polega – w skrócie – na subtelnej komunikacji.

Kolejne lata upłynęły jednak pod znakiem kontynuacji nauki elementów „technicznych” jazdy, ale miałem o czym myśleć. Szczególnie, że w Polsce nie jest łatwo o instruktora jazdy western. Owszem, w ostatnim czasie szkoła ta staje się coraz popularniejsza z uwagi na rozwój turystyki jeździeckiej, jednak nie wszędzie takie ośrodki są. Nadal więc czegoś brakowało, a przy tym doszły frustrujące problemy z równowagą, z którymi musiałem sobie poradzić. Czasem tak bywa.

Przełom nastąpił w listopadzie 2016 r. Zachęcony, w przyjacielskiej rozmowie, przez Sensei Magdę J. (3 DAN), odwiedziłem Warszawskie Centrum Aikido Dojo Niecała.

//Robert Górski, Dojo Niecała

_____________________________________
© WARSZAWSKIE CENTRUM AIKIDO
Dokładamy wszelkich starań, by umieszczane w niniejszym Biuletynie WCA materiały nie naruszały praw autorskich, praw do wizerunku itp.
Jakiekolwiek możliwe pomyłki i naruszenia w tym zakresie nie wynikają z naszego celowego działania i są one niezamierzone.

DLA KOGO SZUKASZ TRENINGÓW?

Wybierz poniżej i poczytaj o każdej z naszych grup treningowych w WCA:

DODATKOWO SPRAWDŹ NASZ PROGRAM RABATOWY

RABATY... -10%, -20%, nawet -30%

...przez cały rok szkolny! ...do tego uczestnictwo w letnim zgrupowaniu za 1 PLN. 

Wielu naszych instruktorów trenowało lub trenuje dodatkowo boks, karate, judo, krav-magę i inne - łącząc techniki z tych sztuki walki z aikido.
Tutaj nauczysz się skuteczności!

Treningi dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Początkujących i zaawansowanych.

Lokalizacje: Warszawa Centrum, Warszawa Bródno, Warszawa Praga Południe, Warszawa Wawer, Jabłonna / Legionowo, Ożarów Mazowiecki, Kobyłka, Milanówek, Pruszków. 

ZAPISZ SIĘ DO SUBSKRYBCJI BIULETYNU: