[artykuł powstał z niewielką pomocą rodziców]
Pierwsze zajęcia były na próbę. Od razu mi się
spodobały, choć na początku nie miałem
zielonego pojęcia o co w tym wszystkim
chodzi. Na treningu tylko ja byłem nowy. Było
sporo dzieci w różnym wieku, głównie
chłopaki. Widziałem, że robią fajne rzeczy:
fikołki, skoki, upadki. Trener – Sensei mówił
coś w dziwnym języku, ale jakoś wszyscy
łącznie ze mną go rozumieli - a przynajmniej
tak mi się wydawało. Potem okazało się, że to
tak mi się wydawało. Potem okazało się, że to
było po japońsku. Po kilku treningach
dostałem od rodziców moją pierwszą judogę.
Byłem bardzo szczęśliwy, a na kolejnych
zajęciach czułem się już jak prawdziwy uczeń.
Potem były egzaminy na kolejne pasy – Kyu –
najpierw biały, żółty, pomarańczowy i zielony.
Odbywają się one raz w roku, zimą. Przez cały
rok można, więc doskonalić swoje umiejętności
i techniki, by przeskoczyć na kolejny
poziom.
Na początku ćwiczyłem w grupie młodszych
dzieci prowadzonej przez Sensei Magdę,
a gdy zdałem egzamin na pomarańczowy pas
przeszedłem do zaawansowanej grupy Sensei
Marcina i ćwiczę w niej ponad rok. Lubię chodzić na aikido, bo dzięki temu czuję
się o wiele sprawniejszy i sprytniejszy. Uczę się
wielu technik czyli różnych ciekawych ruchów
ciała do obrony przed przeciwnikiem.
BO AIKIDO TO SZTUKA SAMOOBRONY!
Podoba mi się to, że nie muszę na siłę z nikim
walczyć, a raczej uczę się jak wykorzystać
swoje własne możliwości, umiejętności oraz
siłę przeciwnika, żeby uchronić samego siebie
i innych.
Lubię treningi, bo są bardzo energiczne
i dynamiczne. Jeszcze nigdy się na nich nie
nudziłem, za ta wielokrotnie bardzo się
zmęczyłem – ale to jest nawet przyjemne
:-)
Sensei jest supertrenerem. Jest naprawdę
mistrzem Aikido, dużo wymaga od swoich
uczniów, ale też dużo daje od siebie. Sensei
jest bardzo miły, pokazuje jak prawidłowo
wykonywać ćwiczenia i poprawia nasze błędy.
Dzięki temu uczymy się także wytrwałości
w dążeniu do celu.
Ćwiczymy w grupie, w której dzieci maja różne
stopnie kyu (różne stopnie zaawansowania),
więc możemy uczyć się także od siebie
wzajemnie. Czasem Sensei wywołuje kogoś,
by pokazał innym dzieciom jakąś technikę,
w której jest dobry. Czasem jestem to ja!
Na treningach panuje dyscyplina i zawsze
trzeba się podporządkować zasadom np.
siadamy w określony sposób, w określonym
miejscu albo przed wykonywaniem ćwiczenia
zawsze kłaniamy się przeciwnikowi, a po jego
zakończeniu dziękujemy mu… albo gdy się
spóźniamy - musimy robić pompki.
Sensei Marcin raz zadał mojej mamie 1000
pompek do zrobienia w domu – widziałem,
że je robiła, ale do tej pory zastanawiam się
czy wykonała całe zadanie :-)
Na aikido chodzę czwarty rok (2 razy w tygodniu)
i przez ten czas wiele się nauczyłem!
Żadne przewroty nie są dla mnie problemem,
stoję i prawie chodzę na rękach i teraz już
naprawdę rozumiem japońskie nazwy ćwiczeń.
Nawet podoba mi się, że czasami dostajemy
karty pracy (choć to praca domowa), dzięki
nim można lepiej poznać zasady Aikido.
Same treningi i to także spotkania z fajnymi
chłopakami, z którymi lubię pogadać po zajęciach.
W tym roku w wakacje chciałem jechać na obóz
Aikido organizowany przez WCA, mógłbym
rozwijać swoje umiejętności i spędzić miło czas,
ale nie wiadomo jak to będzie z wyjazdem
ze względu na koronawirusa.
//Kostek Kozłowski, 9 (prawie 10 :-) lat, Dojo Niecała
_____________________________________
© WARSZAWSKIE CENTRUM AIKIDO
Dokładamy wszelkich starań, by umieszczane w niniejszym Biuletynie WCA materiały nie naruszały praw autorskich, praw do wizerunku itp.
Jakiekolwiek możliwe pomyłki i naruszenia w tym zakresie nie wynikają z naszego celowego działania i są one niezamierzone.
...przez cały rok szkolny! ...do tego uczestnictwo w letnim zgrupowaniu za 1 PLN.